Archiwum styczeń 2006, strona 1


[5]
Autor: roxasia
26 stycznia 2006, 10:01

Wczoraj wieczorem, wiele myślałam o tym wszustkim co się teraz w okół mnie dzieje. Nie wiem czemu znów ogarnął mnie ten dołek, a może i wiem? Jest mi naprawde źle.. ale co poradze, muszę robić dobrą minę do złej gry. Zawsze tak było. Cały czas muszę udawać, że jednak jest wsyzstko okej, muszę się uśmiechać, śmieję się z wszystkiego. Że jeszcze nikt nie zobaczył, że udaję... straszne. Chyba nikt mnie nie zna, prócz Ciebie. Ty pewnie wiesz, jak się czuję, że taka gadka szmatka o duperelach tak serio mnie nie śmieszy. Ty to wiesz. I wiesz ile starań wkładam, żeby cokolwiek z Ciebie wydusić. Cokolwiek znaczącego. Wczoraj znów próbowałam Cię jakoś zagadać, ale znów beszt jednym słowem. Tak jakby takie wzloty i upadki. W pewnej chwili myślę sobie, czemu ja nic nie robie? czemu się nie staram? Odrazu masa energii wchodzi do mojego ciała, potęguje ją miłość, moge zrobić wszystko..... stop. Coś takiego jakby lecącego ptaka uderzył kamień.. wtedy ptak spada na dół. Mimo tego, że wcześniej 'napił się tak jakby redbulla' (taka malutka metafora :) ) Moim redbullem jest wiara, ona mnie napędza... ale jak dostane takim kamieniem.. w serce. To nie ma **** we wsi :P (znów pozwoliłam sobie zażartować). Gdy widzę jaki ty masz stosunek do tego co mówię.. to też udaje, że żartuję. Choć tak naprawde, moja mina jest najpoważniejsza w świecie. Nawet gdy myślisz, że się uśmiecham.. to wciąż cierpie. Nie zapominaj o tym . Jedyne co działa na mnie kojąco, to Twoja obecność. Gdy Ciebie widzę.. to czuję taki.. taki... ścisk w sercu... czułeś to kiedyś? Nie umię z siebie słowa wydusić.. Nie wiem czy śmiać się.. czy płakać ( pewnie z radośći ) ... to takie miłe wiesz? A gdy ty, robisz tą swoją słodką minę... rozpływam się... wiesz jak to na mnie działa. Wtedy sobie myślę... kurcze.. pamięta o mnie. pamięta. Ale gdy po kilku dniach znów z Tobą rozmawiam, odczuwam lęk.. Twój ton jest taki chłodny, taki suchy, bez wyrazu. Wtedy przechodzi mnie zimny dreszcz. To kolejny beszt w moją stronę. Ale cóż... wracając do wczorajszego wieczora, kiedy to myślałam o tym wszystkim... to.. albo nie. Zachowam to narazie dla siebie... ale pamiętaj o mnie... proszę..

Dziś Moja Przyjaciółka ma urodziny.. 18.. :) Z tego powodu chciałabym życzyć jej... aby wszystko zawsze układało się po jej myśli.. aby nigdy nie musiała doznać cierpienia.. żeby wciąz trwała w tej miłości, aby okazała się ona wieczna i prawdziwa.. chciałabym również.. aby się nie zmieniała.. zawsze miała swoje zdanie, i nie słuchała innych (chyba, że mają racje :P tak jak ja). Zeby nigdy nie musiała się o nic martwić.. żeby zawsze miała czas na miłość, przyjaźń i naukę. Żeby nigdy nie musiała tylko marzyć i śnić.. ale żeby wszystkie dobre rzeczy naprawdę jej się przytrafiały. 18 urodziny to w końcu coś... coś... coś fajnego, zdarze się przecież raz w życiu.. takei wejście w dorosłość. I na koniec Aluś, życzę Ci właśnie tego, aby ta dorosłość nigdy nie przyniosła Ci problemów, ani zbędnego płaczu. Ciesz się życiem, niepatrz za siebie... Poprostu bądź szczęsliwa :*

[4]
Autor: roxasia
25 stycznia 2006, 11:00

Zapowiadał się dosyć ciężki dzień... wstałam, chciałam nie myśleć o problemach. Bynajmniej się starałam. Może w pewnym stopniu mi się udało. Odrazu zabrałam się za robienie masy innych rzeczy, ale przelotne mysli nie dawały mi spokoju. Odwiedziałam dziś szkołę tylko ze względu na test... hm. którego w sumie nie było. Dzięki któremu mogłam spotkać się z kimś bliskim, dobrze, że jest ktoś kto przytuli mnie wtedy gdy tego potrzebuje. Dobrze jest mieć takie przyjaciółki. Widzę na kim moge polegać, z kim zawsze mogę pogadać. Jest dobrze. Choć nienawidze uczucia kiedy jestem sama, i w poblizu nie ma ani jednej żywej duszy. I tak jest własnie teraz. W takich momentach, moja głowa robi się wielka... milion myśli na minutę, jedna z nich myśli tylko o wzięciu lekarstw, natomiast całe 999999 należy do Ciebie. ... tak w sumie myśle... Ty skarbie masz się dobrze... jak ja Ci zazdroszcze... Chciałabym być na Twoim miejscu, chciałabym tak poczuć od kogoś 'nibyobcego' jak bardzo zależy mu na mojej osobie. Ty to masz. Ty przynajmniej masz świadomość, że ktoś jest, że komuś zależy, że ktoś kocha. A ja? co ja mam? Jeżeli chodzi o uczucie miłości do mnie to ja mam tylko marzenia , wspomnienia i nadzieje ... nic wiecej... tylko to.. Więc czemu jeszcze chcesz odebrać mi to wszystko co zostało :(

Miał ktoś kiedyś takie wrażenie, jakby serce wchodziło do gardła, kiedy na gg pojawia sie ktoś dostępny?... ja tak mam... zabawne uczucie, podobne do tego, z przed 2 laty, kiedy z każdym Twoim wejściem ryczałam ze szczęścia.. pff.. wtedy była to taka robna miłostka, w życiu nie pomyślałabym, że urośnie to we mnie do takiego stopnia..

Zatańcz ze mną jeszcze raz... otul twarza moją twarz... co z nami będzie? za oknem świt. Tak nam dobrze mogło być... Gdy Ciebie zabraknie... i ziema rozstąpi się, w nicości trwam. Gdy kiedyś odejdziesz... Nas już nie będzie, i siebie nie znajdziesz też... Zatańcz ze mną jeszcze raz... Chcę chłonąć każdy oddech Twój. Co z nami będzie? Uwierz mi! Tak jak ja... nie kochał nikt. (...)

[3]
Autor: roxasia
24 stycznia 2006, 23:10

Muszę się 'wylać' jak to nazwałes. Poprostu muszę. Bolą mnie niektóre Twoje słowa i ignorancje, boli mnie to jak dajesz mi do zrozumienia co nas (nie) łączy. W ogóle czuję, że już pomału zapominasz o nas, jako 'kochankach', zapominasz nawet rzeczy,które były nam bliskie, zapominasz... pewnie zaniedługo zapomnisz i o mnie...  Z każdym moim słowem scinasz mnie i opamiętujesz. Czemu robisz to tak piekielnie szybko? jeszcze kilka dni temu mnie kochałes.. a teraz... kiedy mineło zaledwie parę dni, zmieniłeś swe uczucia i nastawienie do mnie w ogromnym stopniu. Jak to mogło się stać? Przecież to nie zmienia się z dnia na dzień... ty grasz? udajesz? 'ściemniasz'? A może ukrywasz swoje prawdziwe uczucia?? może tak naprawde to maska, i też nie potrafisz wytrzymać i najchętniej wział byś mnie w ramiona... Właśnie mam przed oczyma jak to robisz, jak przytulasz mnie do siebie, tak mocno.. i nie masz ochoty puścic. Szzzz... wiem.. to marzenia.. ale pozwól mi marzyć... nie zabraniaj mi tego... nie strofuj mnie za każdym razem kiedy próbuje wydusić choć odrobinę dawnego uczucia..  Nie sposób przy tobie zapomnieć o całej tej krzywdzie. Nie pozwalasz mi. A może chcesz mnie zrazić do siebie? A może wychować... abym wiedziała jak zachować się względem Ciebie jako tylko dobrego znajomego? Nie masz prawa... nie możesz.. nie teraz.. kiedy ja tak bardzo.. za Tobą tęsknie..

Miłość...wszystko znosi
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje..

Zapomniałeś o tym.

[2]
Autor: roxasia
24 stycznia 2006, 08:30

Wstaje rano ze spokojem na sercu, zaczynam planować swój dzisiejszy dzień... zaplanowałam. Oj.. nie.. pomyłka.. wszystko od początku. Nic nie zaplanowałam, nic nie przemyślałam, mózg mój jeszcze sie nie zbudził, to wszystko kreśliło serce. Rozum się otchnął. Więc co dziś... (nie) to co zawsze i (nie) tak jak zawsze i (nie) ze spokojem na sercu. Wszystko na nie?  Czemu? Zaczynam myśleć, zaczynam rozumieć, co ja zrobiłam? i znów od początku to przezywam... znów cały ciężar spada na moje myśli i serce. Ale dziwnie, nie czuje pustki... nie czuje gdyż tam coś jest, tam jest całe to uczucie, które miałam, całe, a w dodatku spotęgowane. Więc co w nim tak boli? Oj wiem.. wiązania puściły, to one tak krwawią i bolą. Serce jest całe, bo Twoje, trzymam je dla Ciebie, aż kiedyś jeszcze raz mi je perfidnie zabierzesz i będziesz na tyle samolubny aby zostawić je sobie. Ale narazie pozostawie je takim jakie je zostawiłeś, pozostawie nienaruszone, bez żadnych pęknięc, zawsze gotowe do odbioru... Pamiętaj o tym. Wiem, że tego nie czytasz.. i pisze do siebie.. ale my rozumiemy się bez słow, bez zbędnych dzwięków. Jedno spojżenie i wiesz co jest grane. Tylko ty to potrafisz. Tylko ty. Śniłeś mi się dziś, zresztą śnisz mi się codzień. Było jak kiedyś, gdy byliśmy nie świadom wszystkich błedów, kiedy żyliśmy tylko chwilą i danym uniesieniem. Nie zwracając uwagi na żadne okoliczności. Byliśmy tylko dla siebie. Zawsze będziemy. W końcu pasujemy do siebie niczym klucz do zamka.. piękna metafora. Bo Twoja. Po głębszym oddechu, a w sumie 'wzdechu'... uśmiecham się.. bo pamiętasz o mnie. Nie skreśliłeś mnie... Kochasz mnie jeszcze? Myślisz o mnie? Czy to wszystko po to aby mi było lżej, abym zapomniała tak pomalutku... o Tobie. Jeśli tak to z góry skazany jesteś na klęskę... Nie uda Ci sie. Wierz mi. Nie uda się, bo Cię kocham. Z tego wszystkiego dostałam gorączki, z pewnością nie jest to choroba. A może jest... lecz nazwana została Twoim imieniem. Drogi mój.... przyjacielu... :(

 

[1]
Autor: roxasia
23 stycznia 2006, 08:46

Zawsze zastanawiałam się, jak tojest obudzić się z okropną myślą i bólem. Nie, nie chodzi o zwykły ból, i o myśl, która zazwyczaj ogarnia mnie przed jakims testem. Chodzi tu o poczucia, poczucie samotności i bezradności. Śmieszne to. Ból nad którym niegdyś się zastanawiałam, którego nie spodziewałam się nawet w najgorszych koszmarach, z którego w ogóle nie zdawałam sobie sprawy, nagle mnie odwiedził. Odwiedził na dłużej. Koszmarne uczucie, wstać rano i bezpośrednio po otwarciu oczu, chwycić się za serce i słyszeć mimowolnie, wszystkie słowa, które padły dzień wcześniej, wspominać wszystkie wylane wczoraj łzy. I myśleć jedno.. 'Co ja teraz mam robić?'. 0 planów... 0perspektyw, 0 wszystkiego... boli mnie ta cała sytacja, boli mnie świadomość samotności... samolubne prawda? Ale najbardziej z wszystkiego boli mnie to, że skończyło się coś.. co trwało w moim sercu, uczuciach, głowie, przz bardzo długi okres czasu, nijak wyrzucić to, niajk zapomnieć. Nie da sie. Poprostu sie nie da. Może ja poprostu dramatyzuje, może sytuacja nie jest aż taka zła. Może powinnam dostrzegać plusy... Ale tego nie wiem... wszystko okaże się "w praniu". Bo skąd mogę teraz wiedzieć czy złożone obietnice będą dotrzymane. A jeśli znów dałam się perfidnie nabrać? Nie.. Tobie nigdy. Ty byś nie umiał.. Wiem, że masz racje, zdaje sobie z tego sprawe, gdybym miała choć odrobine sił, to wstałabym, otrzepałabym się, poklepała Cię po ramieniu, i powiedziała "tak miśku masz absolutną racje", cóż z tym, że rozum wie, rozumie, i stara się przyswoić tą wiadomośc, natomiast serce, szaleje, do niego jszcze nei dotarło, i nie wierzy w zaistniała sytuacje. Powiem tylko, że historie lubią się powtarzać... zawsze.. A tak pozatym to, piszę tu.. bo czuje pewien sentyment do tego miejsca.. blog ten, był przy mnie zawsze, w dobrych i tych złych chwilach. Przez cały okres trwania tego wszystkiego, teraz chyba powinnam go porzucić.. ot tak.. nie, nie potrafie, będę trzymać go w sercu, tak długo jak Ciebie. I jeszcze jedno. Nie chce, żeby ktoś mi to komentował, poprostu nie chce.. to tylko moje.. wiec 0 komentarzy... Nie wiem jak długo ten serwis tu jeszcze będzie trwać... hm.. zabawne, tak samo nie wiem, kiedy znów będę szcześliwa.. kiedy znów mimowolnie będę mogła zrobić (z Tobą) wszystko. Jak narazie mam tylko wspomnienia i sny. Może nasze drogi się kiedyś znów skrzyżują... może tak nam było pisane? może... teraz tylko jedna myśl przechodzi mi przez głowę: To jeszcze nie koniec. Nie teraz.