21 września 2005, 22:06
Kiedyś ten blog był dla mnie codziennością, pisałam tu notki nawet kilka razy dziennie... nie umialam sie doczekac kolejnego wpisu do niego. Minęły 2 lata od kąd go prowadzę.. ijakos tak dziwnie... całe 2 lata mojeog życia sa tu zamieszczone. Jak nie dosłownie to w przenośni. chciałoby sie niektóre notki skasować albo nawet w ogoe ich nie czytać no ale to tak jakby wymazac coś z pamięci. A tak sie nie da. Teraz pryzpominam sobie o tym blogu kiedy jest mi źle, kiedy jest mi smutno. Ciekawe czemu. Jest to jedyna osoba, która wysłucha mnie i nie bedzie mi mówic czy robie dobrze czy tez zle... osoba - tak osoba, bo cały ten blog jest mną, a sama jestem dla siebie najlepsza przyjaciółką. To czego nie chce nikomu mówic, zostawie dla siebie, to tak jakby dochowanie tajemnicy. tak w sumie to moge zaufac tylko sobie, bo innych tak naprawde do końca nie znam i nie wiem jacy są naprawde. Znam siebie i to mi wystarczy. Odziwo nie jest mi żle czy smutno czy coś... poprostu jestem jakaś rozbita, to pewnie przez zbliząjaca sią chorobę. Nie umiem się skupić, każda czynnośc mniemęczy, w dodatku nie mam praktycznie zadnego kontaktu ze światem... 1* nie mam telefonu - tak tak wszyscy juz wiedzą, że oddałamgo za samochód :] 2* brak komputera - tu też "tak tak" spaliło mi się w nim wszystko :P od procesora po wiatraczek :) wszystko doszczetnie... a dodatkowo ograniczenia w domu... ehh "ni ma leko" jak to Al mówi :) no ale "damy rade" i "nie ma bólu" :P Pewnie i tak tego nikt nie przeczyta, ale pozdrawiam tych, którzy pokusili sie przynajmniej o przeczytanie ostatniej linijki.