Często tęsknię i wracam myślami do tego co było. Rozmyślam o tym, jak bez stresu leżałam sobie na złączonych łóżeczkach, a obok leżał On. O tym jak jedliśmy wypasioną kolację, popijając czerwonym winem. O tym jak trzymaliśmy soki, piwa, mleko i ser za oknem ;-) Jak w nocy wstawałam by wyłączyć te cholerne paski w tv. Jak rozpalaliśmy świeczki po całej podłodze, i oczywiście szkubanie wosku z paneli moimi wlasnymi pazurami :P Ten ciasny prysznic... i tą gre w karty na draże i nie tylko ;-) pamiętam przypinanie kajdankami do kaloryferu xD albo poranna pobudka przez Panią gospodarz... Pamiętam róże w ubikacji, i śniadania przygotowane przez Niego. Te Nasze wypady do miasta, i zakupy w supermarkecie ;-) Sesję zdjęciową, czy chociażby popołudnie w aquaparku ;-) Jak cudną smażoną rybkę w knajpie ;-) Wtedy nie miałam nawet czasu myśleć o stresie i o problemach. A telefon dla mnie nie istniał, chyba, że pisałam do Niego smsa, choć leżał obok mnie, z pytaniem jaką bramkę wybiera podczas gry w Idz na całośc... ;-) a ten ni z gruszki ni z pietruszki odpisywał "arbuza" ummm ;-) Albo jak nie wiadomo skąd, dorwał siakiś takiś zółty uśmiech i przypiął mi go do płaszczu ;-) do dzisiak go mam... :* Brakuje mi tej swobody, tego braku problemów, tego luzu... Było idealnie, oj tak. Bez kłótni, bez sprzeczek, bez dąsania i obrażania, bez smutku, przykrości, szarogęszenia się i ponuractwa! Mam w sumie takie jedno ogromniaste marzenie, mianowicie: mieś sobie tą całą maturę już za sobą, i wrócić w tamto miejsce, albo gdziekolwiek, byle z Nim! Wtedy będę na prawde najszczęśliwszą osobą na calutkim świecie. I szczęśliwszej nie znajdziecie ;-)
;-**!