no to mamy ten upragniony ( nie dla wszystkich) nowy rok 2005.... czy bedzie lepszy.. to sie przekonamy.. mam nadzieje, że tak... bo poprzedni był baardzo w porzo (pomijajac ostatnie miesiace) no ale nie ma to jak stawać na glowie zeby sprawic ze ten rok bedzie lepszy... jutro do szkoły.. no cóz.. kiedys trzeba - i koniecznie trzeba wziasc sie za nauke... bo te obijanie nie wyszło na dobre.. mam postanowienia noworoczne.. ale nie zdradze ich nikomu.. bedą moje i tylko moje... :) i bedą obowiazywac nie tylko ten rok.. ale całe moje przyszłe życie.. o ile takowe bedzie :P nie pytajcie mnie jak spedzilam sylwestra... bo ani nie odpowiem... ale pamietam niektore motywy z tej nocy ( nie nie byłam nachlana ) ale pamietam jak nie umialam policzyc ile lat bedzie miala moja mama gdy ja bede miec 40... mat inf.. ma sie to we krwi.. ale jakos ciezko szlo... nie moge pominąc tekstu do mojej mamy "no to masz w tym roku przeje*ane" (wybaczyla ;p) no i tak spogladałam wczoraj na parapet w pokoju.. hmm przypalił sie od czegos :P nie ma co... no.. i wczoraj cos mi do glowy walło... i chyba kogoś dzis rano obudziłam moim niebanalnym pomysłem.. heh... przy okazji budząc i siebie :) no ale nic.. rozpisalam sie troszku... pozdrawiam i buziam :*
P.S nowy szablon sie troche dupi.. wiec nie otwirajcie go na całą strone...
P.S2 muzyke mam w porzo :P
P.S3 ostatnie kościelne kazania przyciagaja moją uwage... hmm
P.S4 happy new year... (przynajmniej dla was :) )