14 sierpnia 2007, 09:30
Dwa śmieszne ludki płynęły sobie kajakiem po morzu (żeby było ciekawiej), uwielbiali to robić razem, uwielbiali razem spędzać czas. Wiadomo co jakiś czas z boków wiało i huhało, dla jednego było to normalne, ale drugiemu ciężko się było przyzwyczaić (No bo kaj rozum żeby kajak się przewrócił, nie ;) ? ). Kiedy oboje myśleli, że płyną w dobrą stronę, do krainy szczęśliwości. Przyszedł jednak większy podmuch wiatru, nie był to co prawda huragan, ale zdołał przewrócić łódkę na bok. Oboje znaleźli się w zimnej wodzie. Każde z osobna próbowało się ratować, lecz nie każdemu się udawało. W końcu znaleźli się po przeciwnych stronach kajaku. Wiało już silniej i mocniej. Kajak przewracał się z jednej strony na drugą. Drugi ludek wstrząśnięty tą sytuacją, wskoczył na bok łódki, żeby ją przytrzymać, by się tak nie przewracała, lecz jedna osoba nie jest wystarczająca, gdyz przy większym podmuchu jeden ziomuś spowrotem wpada do wody razem z kajakiem. Wyciągnął więc rękę do tego pierwszego, by wszedl za nim spowrotem na łódke, lecz ten był zły, że tamten tak panikował i pozwolił by łódka się przewróciła, dlatego nie łapał za rękę - łodka spowrotem się obróciła i ludek wpadł do wody. Nie poddawał się jednak, wskakiwał znowu i dalej podawał dłoń by razem ocalić ich i kajak, ten jednak znowu nie odpowiadał, nie chwytał za rękę i nie przytrzymywał łodzi. Sytuacja powtórzyła się wiele razy. W końcu wykończony ciągłym spadaniem do wody ludek, zaniechał wszystkiego, gdyż nie miał już po prostu siły ani nadzieji. Łódka obróciła się kilkarazy i zabrały ją fale, a 'śmieszne' ludki już wcale nie były takie zabawne. Fale odciągnęły ich od siebie, i każde z nich zostało samotne, w niesamowicie zimnej wodzie. eh.. Taki lekki podmuch wiatru, a rozdzielił dwie uwielbiające się osoby...
Ta historia mogłaby się skończyć inaczej, gdyby tylko pierwszy z wesołych ludków, utopił swą dume w tej zimnej wodzie i podałby w końcu rękę temu drugiemu, by razem mogli powrócić na swój kochany kajak. Nieprawdaż ?
Nikt przecież nie ma siły by samemu zrobić tak 'wielką' rzecz, do której normalnie potrzebne są dwie osoby.