08 grudnia 2003, 14:29
Witam. Na wstępie chciałabym powiedzieć, że dzisiejszy dzien opowiem nieco inaczej - zeby było ciekawie ;) no więc:
W pewien zimny, pochmurny dzień, Roxi (czyli ja :P) zbudziła sie bardzo wczesnie....lecz jej oczy nie były na tyle "żywe" aby normlanie funkcjonować, dlatego też chwilke sobie polezała, a następnie poszla do łazienki. Byla już prawie gotowa do wyjścia, gdy spostrzegła, iż nie posiada klucza do szatni... Czas wyjscia do szkoły pędził nieubłaganie... juz nawet jej towarzyszka zdąrzyła po nią przyjsć.. "gdzie jest klucz, gdzie on może być..." ciągle męczyła ją ta myśl.... przeszukała wszystko co możliwe.... aż zreazygnowala i chciała ubierać swoją brudną czapkę (ubrudzona przez Diabła) aż tu nagle spostrzegła go leżacego pod nią... uradowała się nisamowicie. Byla to godzina 10.... pomijając fakt, iż lekcje rozpoczynały się według innych godzin... (10.20) wiec szybkim, miarowym krokiem popedzily do szkoły. Lecz w pewnym momencie na swej drodze zauwazyły przepiekną istotę.... nie wiedziały czy to aby napewno on...lecz tak... to byl on... to byl SMOK, wtem Agnieszka zobaczywszy jasną kurtkę tego przecudownego stworzenia, zwolniła tempo, aby nie dogonic tej istoty... lecz mus to mus.... szkola czekala...to tez musialy jednak przyspieszyc...lecz na cale szczescie drogi nasze rozdzielily sie.... Smok i jego banda powędrowali w inną stronę. Do szkoly zdązyły. Odziwo lekcje nie plynely dosyc szybko, ale calkiem spokojnie.... burza zaczela sie dopiero przed GEOGRAFIĄ, gdyż wszyscy czekali na pewną osobę....osobę zwaną P*L*K....Przerwa dłuzyła sie coraz bardziej.... jakies dziwne stworzenia pedzily po korytarzu, udajac trójgłowe zwierzyny z czarnymi łebkami...lecz nie..to nie byla gra aktorka, oj nie. Hollywood zaczelo sie na georgrafii gdyż zamiast monstrum na lekcje przyszlo cos gorszego- niebezpiecznego, zahartowanego w świecie chamstwa i snobizmu. Tak.... byl to czlowiek jezdzacy codziennie do szkoly swoim rowerem.... to byl KROTOS....niespodziewana reakcja calej klasy, sprawila to, iż czul sie pewny, czuł sie pewny tego, że jest determinujacy wobec nich.....bali sie. Lecz ten niegodziwy czlowiek dal im spokoj zobaczywszy, iz nie mają ochoty na myslenie i wspolprace z nim. Zaczal sprawdzac sprawdziany. Klasa zaglebiala sie ówczas w tematy dotyczące sylwestra. Okazalo sie, ze wszyscy prawdopodobnie bedą mieli wolne domy i mieszkania....snuly sie plany- ogromne plany. Az calą tą harmonię zakłócił jeden telefon - OLA ...naszczescie czuć bylo tylko wibracje, które ukazywały swoja moc dzieki stolikowi. Agnieszka wyszla (za zgodą krotosa-myslał, iż idzie do kibla). Po 3 minutach, z sali wylonił się okrzyk, iż rozpoczęla sie przerwa. Nauczyciel wyszedł z sali i spostrzegł niewiaste rozmawiającą przez telefon.... tu zaczeła sie tragedia. Agnieszka nie dała sie.... próbował zabrac jej telefon, lecz nie wyszło mu to na dobre. Dziewczyna myślała, iz wyjdzie z tego mówiąc, że dzwonił do niej tata lecz.... tym razem to on nie dawal za wygraną.... kazal pokazac ostatnie połaczenia... wciąz nie wierzyl... "ZADZWON DO OJCA" te slowa rzucily Jakuba i Roksane na kolana.... mysleli tylko o tym, iż teraz nastąpi tragedia - Tragedia jakich malo. Agnieszke ogarnąl lek, sprzeciwila sie mówiąc, iż nie ma już minut do wykorzystania, lecz on się uparł. ZADZWONIŁA. Kuba i Roxi sposcili głowy w dół... zaczeło sie... "CZESC TATO WIESZ PAN Z ANGIELSKIEGO NIE CHCE MI UWIERZYC, ZE DO MNEI PRZEDCHWILĄ DZWONIŁES I CHCE Z TOBĄ ROZMAWIAC, DAM CI GO TERAZ." z powazną miną i łzami w oczach oddala telefon w ręce nauczyciela...któremu powoli szczęsliwa mina opadała, opadała do tego stopnia, iż przeprosił ojca Agnieszki za pomyłkę... Wychodząc z sali, wszyscy nie wytrzymali i wybuchli smiechem, okazując tym samym triumf. To była czysto aktorska gra. Gdyby nie SZPRYT Agnieszki i jej ojca, nie bylo by tak dobrze... Wracając z tego strasznego budynku jakim jest szkoła, dziewczyny uznały, iż warto było by przejść się do HALAGARDY w której juz dawno nie były. Zakupiły jak zwykle to samo, a nawet porwaly do swoich plecaków oryginalne chusteczki z napisem H. Ich spokoj zakłucilo wejscie do pomieszczenia dwóch chłopaków. Jak to na niewiasty przystało, próbowały wyciągnąć od nic jakieś numery kontaktu.... lecz oni odpowiedzieli, iż podają kolejnym razem .... wtedy w ich umysłach zagosciło pytnie: ...KIEDY BEDZIE TEN NSTĘPNY RAZ??... wychądząc, jeden chłopak wykrzyczal swój numer gg... którego jednak niewiasty nie zdazyły zapamietac. Wiec szybkim krokiem udaly sie za nimi...lecz zobaczywszy ich z pewną dziewczyną...zrezygnowały.
P.S. Troche długie.... wiem... pozdro 4 all